poniedziałek, 17 stycznia 2011

Wymiana siłowników tylnej klapy

Yyyyyeeeeeee - Franek ziewnął przeciągając się - ale jazda :) już 11 a ja się wyleguje w łóżku...
- Misiek wstawaj - pierw słychać głos żony z kuchni, a teraz kroki. Franek w mgnieniu oka przyjął pozycję najgłębszego snu jaki się tylko dało, dla realizmu zaczął się nawet ślinić, adrenalina rośnie, kroki coraz bliżej, już słychać w pokoju, ludzie ona jest koło łóżka!!! szybko bańka z śliny - PYK.
- Mmm, Misio dalej tak smacznie śpika - słyszy delikatny szept, czuje ciepły oddech na uchu i szyi, delikatny pocałunek, drugi, trzeci, mmm języczek
- OJ OJ będzie co :) - woła radośnie w myślach i czuje jak twardnieje... jej ręka wędruje po brzuchu w duł, otwiera oczy chcąc ją wciągnąć pod kołdrę....
- O widzę że się obudziłeś, to dobrze bo już 11- powiedziała radosnym tonem
- Ale..... no ej to jest... jest... SZCZYT CHAMSTWA!!!
- Ojej, widzisz jak łezka mi leci?? - mówi to z udawanym płaczem - Jak jak będziesz grzeczny to może...
- Jasne, jasne - powiedział wstając nabuzowany - po za tym dziś idę robić z autem - "bo nie mam zamiaru sprzątać czy coś" to już dopowiedział w myślach.
- Piękniś, powiedziałeś że dziś poodkurzasz i pozmywasz, o śmieciach nie wspomnę - Gośka woła znowu z kuchni.
- Wczoraj nasłuchałem się marudzeń że części nakupiłem a teraz leżą od miesiąca - woła ubierając buty -  to idę i coś naprawie, po za tym za takie coś co mi zrobiłaś - ścisza ton - nie mam zamiaru nic sprzątać... - fuknął pod nosem
- Co bo nie słyszę??
- Nic nic już wychodzę.

   W garażu Franek niczym komandos przedziera się do auta między starymi meblami, kosiarką, porozrzucanymi narzędziami i innymi gratami. Wsiada ciężko do auta niczym zmęczony robotnik po 12 godzinach pracy. Puszcza radio w którym leci "in my secret life" Leonard'a Cohen'a (w moim sekretnym życiu),
- taaaa tu to raczej nie zejdzie do takiego burdelu - pociesza się w myślach - to pół godzinki dla zdrowia i się chwytam roboty.
   Otwiera oczy, patrzy na zegarek na kokpicie a tu już prawie 13:30
- Dobra, chwytamy się - mówi dziarsko wysiadając z auta, rozgląda po częściach poupychanych na półkach naprzeciw auta - ale czego?? - dyskutuje sam z sobą drapiąc się po głowie.
- Oo- nagle zauważył siłowniki z tylnej klapy kombiaka - je się szybko i lekko wymieni, to pójdę "wymęczony" na górę zjeść obiad, a nic mi nie powie bo jak to kobieta nie zna się na mechanice :) - ja powiedział tak się chwycił.
Pociągnął za manetkę, klapa odskoczyła, poszedł po siłowniki, otworzył klapę na całego, puścił nieufnie - Trzymie się, a jednak nie - zrzedła mu mina gdy klapa powoli zaczęła się opuszczać. Podtrzymując klapę patrzy i kombinuje niczym owczarek niemiecki kręcący głową.
- Śrubek... nie ma, nakrętek.... yyyy też, to jak to ustrojstwo się trzyma?? może to tylko tak ciężej nasadzone?? - jak zaczął szarpać to mało całej klapy nie wyrwał, pokręcił głową na boki i przywalił dłonią w siłownik obok karoserii.
- Sssssssyyy.... ja pierdole bedzie sine... a co to za blaszka?? gdzie śrubokręt?? dobre pytanie gdzie śrubokręt w tym całym bajzlu?? o jest zaraz obok starego legowiska psa.
Pościągał wszystkie 4 blaszki (po 2 na każdy siłownik) ale ku swojemu zdziwieniu pod nimi nie było śrub ani nic, podtrzymując klapę szarpnął za lewy siłownik i z miną zaskoczonego dziecka siłownik zeskoczył.
- A to tak - dumny z siebie ściągnął siłownik z klapy, delikatnie niczym obchodząc się z jajkiem puścił klapę z siłownikiem w drugiej ręce.
- Trzymie się :)

sssssss dup

- Ja pierdole!!!! Moja głowa!!! uuuuuu ale bedzie guz - oberwał aż pociemniało mu w oczach, teraz siedział na betonowej wylewce z wyciągniętymi nogami głaskając kluchę na potylicy wielkości śliwki.
Po dziesięciu minutach zebrał się do kupy i zabrał się do roboty. Dźwignął klapę i trzymając teraz cały czas klapę ściągnął drugi siłownik. Rozgląda się i nie ma nigdzie tych nowych siłowników, no tak leżą na ziemi obok nogi, spojrzał bojaźliwie na klapę aż zapulsowało mu miejsce uderzenia, schylił się po nie z gracją starej baletnicy. Trzymając już siłowniki w prawej ręce a lewą podtrzymując klapę patrzy to na siłowniki to na zaczepy, na siłowniki, na zaczepy, kurde brakło trzeciej ręki ale bez obaw wystarczy użyć głowy, no tak opierając klapę na głowie można obiema rękami zakładać siłownik. Po 5 minutach gimnastyki głowy, szyi i języka, siłownik znalazł się na miejscu, teraz drugi, blaszki i klapa podnosi się niczym nowa.
- Mam na dziś dość - powiedział  zmarnowany idąc na górę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz