- BRUTUS ZAMKNIJ SIĘ! - woła Franek, ciężko wstając z kanapy - Zamkniesz się?! Siad i cicho.
W judaszu widać Sebe i Wojtka.
- No nareszcie przyszliście - przywitał ich poddenerwowany otwierając drzwi - Macie pojęcie że mamy czas do ok 20??
- Nie, nie mamy. Nasze stare wcale razem nie poszły - odparł sarkastycznie Wojtek
- Spokojnie Franek, zakupy, kawa, kino i coś tam z paznokciami - pedukir, madukir czy inne gówno; wiec liczę że zejdzie im do 22 - powiedział uśmiechnięty Seba kładąc browce pod ławą.
- Pedukir , hahaha - ryknął Wojtek - sam się tak powinieneś nazywać
- To niby jak się to nazywa?!
- Te koguty, skończcie ten pedalski temat - zawołał Franek kładąc chipsy - co za różnica gdzie poszły, na co i jak to się tam zwie? Mamy parę godzin aby spędzić ten wieczór bez starych więc powiedzcie jaki film puszczamy?
- Stare dobre kino, puszczaj Van Dam'a - zawołali wspólnie Seba i Wojtek
- Nie wnikam co was łączy skoro razem myślicie...
Franek zaczął podłańczać laptop do telewizora, a Seba i Wojtek rozsiedli się wygodnie.
- Te Franek jak ty swojej starej tak długo celujesz jak tą wtyczką to nie dziwię się że twoja jest wiecznie marudna - ryknął Wojtek
- Następnym razem to ciebie poślemy na miasto a twoja pozna co potrafi męszczyzna - za wtórował Seba
- Co wy chcecie pokazywać, wasze powiedziały że od teraz rozróżniają czkawkę od orgazmu - odpowiedział Franek nie pozostając dłużnym - dobra mam, oglądamy.
Przez kolejne 3 godziny komentowali jak to powinna potoczyć się akcja alby było logiczniej i efektywniej. W tym czasie dupska zdrętwiały, chipsy się dawno skończyły a ostatnie łyczki piwa dopili w połowie 2 filmu.
- Wiecie, zgłodniałem - pożalił sie Seba
- Gośka coś gadała że zrobiła na jutro gołąbki wiec bez obaw z głodu nie umrzemy
Wybiegli do kuchni rycząc AJA i wymachując nogami na wszystkie strony, niczym małe dzieci w podstawówce.
- TE Wojtek co ty odwalasz przed moją lodówką? - zawołał Franek - patrz go Seba stoi i drapie sobie jajca, te jeszcze mendy przeskoczą na jedzenie.
- No właśnie szykuje kolacje po studencku
- Co?
- Otwieram lodówkę, drapie się po jajcach i zamykam lodówkę - parsknął Wojtek - to ty nic tutaj nie masz.
- Gośka pochowała żebym nie zjadł wszystkiego, ja jej pokaże - odgrażał się Franek
- Taaa pokażesz chyba podkulony ogon - ryknął Seba
- Wiem jedziemy po pizze, tu niedaleko podobno dobrą robią - zaproponował Wojtek
- Już ci całkiem na rozum padło, po piwach?!
- Franek miałeś alkomat może któryś ma szansę z nas jechać? - pow. Wojtek
- Dobra sprawdźcie czy mamy dość kasy ja już szykuje maszynę - pow Franek wychodząc z pokoju
Po chwili
- Te książęta ruszcie dupę do pokoju, wszystko przygotowane a wy jakoś nie kwapicie się dmuchać - woła Franek
- Wojtek i to niby nas oskarżał o gejostwo?
- Już biegniemy Francku aby co nie co dmuchnąć - zawołał w biegu Wojtek
- Nie pajacuj Wojtek tylko trzymaj i dmuchaj, bo nie mamy czasu.
- Oj oj już dmucham ale w tą dziurkę?
- Zaraz ja cię dmuchnę
- 0,7 odpadasz. Seba dmuchaj.
- Ale tak od razu? Wstydziłbyś się
- Banda niedorozwojów...
- 0,4 mega niedorozwoju
- dobra ja też dmuch... Sprawdzę ilość promili
- Ejjj miałeś dokończyć - zawołał Seba
- 0,5 wiec padło na ciebie Seba. Jedziemy moją gablotą.
Seba i Wojtek szybko się zarzucili kurtki na siebie buty założyli w biegu, a Franek łaził z pokoju do pokoju.
- Co on tak łazi jakby srać mu się chciało?
- Może szuka tego - odparł Wojtek machając kluczykami i podbiegając do auta.
Rozsiedli się wygodnie puszczając radio i obserwując sylwetkę Franka pokazującą sie co rusz w innym oknie.
- Dzwonimy do niego??
- Dobra, dzwoń Seba, jeszcze mu żyłka pęknie.
biiib....biiiib...biiib
- Słuchajcie stara gdziś musiała schować kluczyki bo nigdzie ich nie ma - wołał do telefonu zdyszany Franek
- A dokumenty masz? - spytał Seba
- Taaa dokumenty mam ale kluczyków nigdzie nie ma
- Dobra jak masz dokumenty to schodź bo odpaliliśmy już na krótko
- Wy niedorobione łyse pały, ja tu szukam a wy macie kluczyki
- Rozłączył sie
- Powiedz mi lepiej kiedy te kluczyki gwizdłeś??
- Jak ty dmuchałeś, leżały na komodzie obok nas.
- O patrz leci nasz Dzik
- Jeszcze jeden taki numer a wpierdole obydwu. Stresować mnie bedziecie - wołał od razu gdy tylko ulokował się na tylnej kanapie.
- Fajnie wyglądałeś, szukałeś niczym dzik - powiedział seba wycofując autem
- Doigrasz się, lepiej patrz jak jedziesz.
- widzicie coś bo szyby strasznie zaparowane??
- powili za nami płot
- Jaki płot??
Poczuli uderzenie i wiedzieli że na niego już wjechał
- JAKI PŁOT? JAKI PŁOT?! TEN KURWA PŁOT! - ryczał Franek wyskakując z auta - jedziemy imbecylu na szczęście mam hak.
- Jutro robimy ściepę i kupujemy ci najgrubsze okulary jakie mają, żeby kurwa płota nie widzieć?? ciągnął dalej Franek
- "Jaki płot??" - śmiał się do rozpuchu Wojtek - "Jaki płot??"
- Co jedziemy w ogóle zjeść pizza mi się tak szczerze przejadła - zmienił szybko temat Seba
- Mi tez, może Mega burgery z Olivi??
- Wszystko mi jedno tylko niech ten Stępień patrzy gdzie jedzie - fuknął Franek
Atmosfera się po chwili rozluźniła, dali wiec muze na full i śpiewali hity Disko Polo, do momentu...
- Ej gdzie się to skręcało?? - zawołał seba
- za jakieś 100 metrów - odp Wojtek
- Jazda na maxa no i drift.
Psik opon, chłopy przyklejeni na zakręcie do siebie niczym śledzie w puszcze, wszyscy ryczą wesoło aaaaaaa nagle DUP DUP
- Co się stało?!
- Coś rozjechaliśmy!
- KURWA PRZECIEŻ TAM NIKOGO NIE BYŁO! - ryczy Seba
Powoli, niepewnie otwierają drzwi i wychodzą, szukając ciała, krwi, flaków... najgorszego, ale tu pusto. Stają obok siebie i rozglądają.
- może uciekł? - spytał się niepewnie Wojtek
- no tak ktoś rozjechany przodem i tyłem auta tak sobie wstał i pobiegł na kolacje?! - wołał franek
- tak tylko spytałem, te tam jest mała podłużna wysepka...
- Ty tępo pało, ty skurwysynie, Stępniu ślepy - wrzeszczał Franek goniąc przerażonego Sebę - niech ja cię tylko dorwę, tak nastraszyć, jeśli coś bedzie z moim autkiem to ugotuje cię w oleju i podam psom na pożarcie, a z tego co wysrają ulepie bałwana i wysadzę w powietrze...
Po paru minutach Franek wrócił zdyszany i oparł się o auto.
- fllao...ljfalj;...
- odetchnij bo nic nie rozumie, jak wy bawiliście się w berka pochodziłem i sprawdziłem czy aby na pewno tą wysepką przejechaliśmy i nigdzie nic nie widziałem wiec looz. Daruj mu przecież nic się nie stało - uspokajał Wojtek
- Dobra... Dobra.... ale... jeszcze.... sie.... odpłacę.... - sapał dalej
- SEBA!! CHODŹ FRANEK SIE USPOKOIŁ, no Seba nie bede cię szukał. - wołał Wojtek
Wtem spod tira zauważyć szło jakichś ruch, a po chwili niepewne ruchy Seby.
- No chodź, przeszło już nerwusowi - przekonywał Wojtek
- Ciekaw jestem... jakbyśmy... jechali twoim autem... co byś robił Wojtek... - wysapał Franek
Seba zanim podszedł do auta obszedł go dwa razy czy aby to nie była podpucha, potem wsunął niepewnie głowę i spojrzał niepewnie na Franka, a ten obrażony sapał odwrócony w szybę.
- Wsiadaj jedziemy bo nie zjemy dziś
Gdy Seba ostrożnie zaczął wsiadać Franek rycząc rzucił się na niego, biedy Seba, wywinął orła z zaplątaną nogą pod kierownicą rycząc jak przerażone prosie, a Wojtek i Franek widząc to ryczeli ze śmiechu.
- Dobra teraz jesteśmy po części kwita - odparł Franek pomagając sie pozbierać Sebie.
Powsiadali Franek i Wojtek uśmiechnięci od ucha do ucha a Seba niepewnie i zaczęli dalej ruszać.
- Te zdaje mi się czy auto znosi na lewą stronę?? - zawołał niepewnie Franek
- tak jakby - odparł zastanawiając sie Wojtek
- zapłacę za naprawę, zapłacę - wołał przerażony Seba
- jutro go sprawdzimy i naprawimy jak bedzie trzeba u ciebie Franek - zaczął uspokajać Wojtek
- J u t r o - wysyczał Franek - Jutro naprawimy moje ukochane autko i sie policzymy a teraz zjedzmy w końcu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz